Jolanta Hodera od trzech lat prowadzi zajęcia w świetlicy wiejskiej w Pasikurowicach. Mało kto wie, że wcześniej reprezentowała barwy Polski w piłce ręcznej.

Czas kwarantanny to niejednokrotnie czas wspomnień. Wspominamy więc i my, ale w szczególny sposób… Postanowiliśmy dowiedzieć się o przeszłości naszych koleżanek i kolegów z pracy. Każdy z nich ma do opowiedzenia jakąś ciekawą historię m.in. o swojej zawodowej przeszłości.
Pierwszą bohaterką tego nietypowego cyklu jest Jolanta Hodera, nasza niezastąpiona i pomysłowa animatorka ze świetlicy w Pasikurowiach.
Od 19 lat mieszkanka gminy Długołęka. Od ponad 3 lat prowadzi z ramienia GOKu świetlicę wiejską w Pasikurowicach, gdzie realizuje jedną ze swoich życiowych pasji. Interesuje ją projektowania biżuterii, skończyła szkołę florystyczną, pasjonuje ją projektowanie ogrodów, ma zainteresowania, które pomogły jej odnaleźć się w pracy w świetlicy. Wiele ze swoich umiejętności i zainteresowań udaje jej się przekazać dzieciom uczestniczącym w zajęciach organizowanych w świetlicy.
– To olbrzymia satysfakcja i przyjemność. Od najmłodszych lat uwielbiałam różnego rodzaju prace manualne, lubiłam i lubię malować, rysować, ogólnie tworzyć… Chciałam nawet iść do szkoły plastycznej i rozwijać te zainteresowania, podnosić swoje plastyczne kwalifikacje. Na drodze do realizacji tych planów stanął jednak… sport, który był moją równoległą życiową pasją – opowiada nasza bohaterka.
A drugą z jej pasji był sport. Konkretnie piłka ręczna.
– Już w szkole podstawowej większość wolnego czasu zajmowała mi piłka ręczna. Chęć dalszego trenowania i osiągania coraz lepszych wyników w tej dyscyplinie skłoniły mnie do wyboru szkoły średniej w której będę mogła regularnie uprawiać sport. W międzyczasie trafiłam do Ślęzy Wrocław, najstarszego klubu w stolicy Dolnego Śląska, który należał wówczas do najlepszych w kraju. Rozpoczęłam regularne treningi pod okiem m.in. pana Marka Karpińskiego, późniejszego trenera reprezentacji Polski kobiet.
Byłam bramkarką. Moja kariera jednak nie trwała długo, bo zaczęły się kontuzje, z czasem coraz poważniejsze. Ale mam co wspominać. W wieku 15 lat udało mi się zadebiutować i grać przez dwa lata w I lidze seniorek. Otrzymałam też powołanie do reprezentacji Polski juniorek. Możliwość występów w barwach narodowych i śpiewanie Mazurka Dąbrowskiego przed meczami były niepowtarzalnym przeżyciem. To była piękna przygoda – wspomina Jolanta Hodera, która z coraz większym utęsknieniem czeka na wznowienie zajęć w swojej ulubionej świetlicy.
